Kawaly na poziomie
-
- Mistrz prostej
- Posty: 67
- Rejestracja: pt, 14 kwie 2006, 20:37
- Styl jazdy: Motocross
- Lokalizacja: Międzychód
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Kontakt:
- Status : Offline
http://www.joemonster.org/article/7019/ ... z-biologii
Ja pie***e
A tak sie zaczelo :
Tak sie sklada, ze to moja kartkowka
Tu jest :
http://patrz.pl/?144731
I tu tez
http://www.joemonster.org/article/7019/ ... z-biologii
Jakies 3 dni temu wrzucilem sobie na opis gg to tylko
Czekam tylko az puszcza to w dzienniku i mama zobaczy
PS. To bylo dla jaj robione, wiedzialem o co chodzi A i tak nie umialem i sie nudzilem...
Ja pie***e
A tak sie zaczelo :
Tak sie sklada, ze to moja kartkowka
Tu jest :
http://patrz.pl/?144731
I tu tez
http://www.joemonster.org/article/7019/ ... z-biologii
Jakies 3 dni temu wrzucilem sobie na opis gg to tylko
Czekam tylko az puszcza to w dzienniku i mama zobaczy
PS. To bylo dla jaj robione, wiedzialem o co chodzi A i tak nie umialem i sie nudzilem...
Zolta wscieklizna - RM 125 ]:->
-
- Gdzie jest sprzęgło?
- Posty: 47
- Rejestracja: pn, 19 lut 2007, 23:21
- Styl jazdy: Motocross
- Lokalizacja: Świdnica
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Kontakt:
- Status : Offline
3 Różowe kuleczki...
"TRZY ROZOWE KULECZKI" (Sorry za brak polskich fontow )
(Ktokolwiek domysla sie o co tu chodzi, moze sie nie meczyc i podarowac
sobie dalsze czytanie...)
Jasio byl zdolnym, lecz bardzo leniwym chlopcem. Nie lubil sie uczyc.
Dlatego tez, kiedy mial ukonczyc pierwsza klase szkoly podstawowej, sytuacja
stala sie niewesola. Tedy wzial go ojciec i tak mu rzekl:
"Synku, jezeli tylko nauczysz sie abecadla i dodawania oraz zdasz do drugiej
klasy, kupie ci, co tylko zechcesz."
Jasio posluchal stroskanego ojca i wzial sie do nauki.
Wkrotce tez ukonczyl (z wyroznieniem!) pierwsza klase.
Ojciec, jako ze byl to czlowiek prawdomowny, po rozdaniu swiadectw, zaprosil
synka na lody i zapytal:
"Widze, ze kiedy chcesz, to potrafisz. Jestem z Ciebie dumny! A teraz tak,
jak sie umawialismy, powiec mi co jest twoim marzeniem, co chcialbys dostac?"
"W zasadzie, to nic mi nie trzeba tato, ale jesli mozesz, to kup mi, prosze
3 rozowe kuleczki."
Ojciec zdziwil sie bardzo, ale spelnil prosbe syna.
Nietrudno domyslec sie, ze podobnie jak w pierwszym roku nauki, w drugiej
klasie Jasio takze olewal nauke. Dlatego tez ojciec ponownie postanowil
przemowic mu do serca poprzez kieszen.
"Zrob cos, podciagnij sie, a kupie ci co zechcesz"
Jasio z latwoscia dogonil kolegow i na rozdaniu swiadectw otrzymal cenzurke
z czerwonym paskiem.
Zgodnie z umowa, ojciec zapytal go w domu:
"Czego chcesz tym razem, synku???"
"W zasadzie, to nic mi nie trzeba tato, ale jesli mozesz, to kup mi, prosze
3 rozowe kuleczki." - Odpowiedzial Jasio.
Ojciec zdziwil sie bardzo, ale spelnil prosbe syna.
Trzecia klasa podstawowki nudzila sie Jasiowi. Bil kolegow, rysowal po lawkach
jadl krede i wulgarnie wyzywal pania od polskiego.
"Synu, tak nie mozna." - rzekl mu ojciec dnia pewnego - "Wyrzuca cie ze szkoly,
wsadza do wiezienia, albo zrobia cos jeszcze gorszego!"
"Co?" - zapytal synek, niezwiadom zagrozen, jakie niesie ze soba cywilizacja
przelomu dwudziestego i dwudziestegopierwszego wieku.
"To nie jest najwazniejsze..." - odparl lagodnie tato - "...chcialbym, bys
zmienil swoje zachowanie i zdal do nastepnej klasy. Jezeli tak uczynisz,
kupie ci co tylko sobie wymarzysz."
Poprawa zachowania nie byla tak prosta, jak nauka, ale Jasio robil co mogl.
Usmiechal sie, czyscil tablice, a nawet zaprzyjaznil sie ze szkolna wozna.
Na rozdaniu swiadectw nie byl moze prymusem, ale otrzymal promocje do kolejnej
klasy, przy zachowaniu "dobrym" i sredniej 4.3 .
Dlatego tez ojciec zabral go do zoo i na uboczu przypomnial o umowie.
"Czego chcesz tym razem, synku???"
"W zasadzie, to nic mi nie trzeba tato, ale jesli mozesz, to kup mi, prosze
3 rozowe kuleczki." - Odpowiedzial Jasio.
Ojciec zdziwil sie bardzo, ale spelnil prosbe syna.
W czwartej klasie powrocily problemy z nauka. Jasio nie potrafil, albo nie
chcial opanowac polskiej gramatyki.
Dlatego tez ojciec zaproponowal:
"Synku, podciagnij sie, poucz troszke, a nie pozalujesz - kupie ci co tylko
zechcesz."
Jasio poprawil sie, nawet wzial udzial w olimpiadzie jezykowej, gdzie dotarl
do szczebla wojewodzkiego.
Zadowolony ojciec zaprosil synka do kina i tam po seansie zapytal:
"Odwaliles kawal dobrej roboty, wiec co chcesz abym ci kupil?"
"W zasadzie, to nic mi nie trzeba tato, ale jesli mozesz, to kup mi, prosze
3 rozowe kuleczki." - Odpowiedzial Jasio.
Ojciec zdziwil sie bardzo, ale spelnil prosbe syna.
Piata klasa... przeszla bez zadnych godnych uwagi wydarzen.
Z kolei w szostej, Jasio stoczyl sie na samo dno. Nie uczyl sie, chodzil na
wagary, palil papierosy w ubikacji, kradl kolegom pieniadze w szatni...
Martwil sie ojciec. Aby opanowac sytuacje, postanowil uzyc nowej metody.
"Synku, kupie ci co zechcesz, ale musisz sie poprawic." - zaproponowal.
Jasio chetnie przystal na te umowe.
Po uroczystym rozdaniu swiadectw, ojciec zaprowadzil synka do restauracji
"Jak u mamy" na dworcu PKP i zaproponowal dokonczenie umowy.
"Czego chcesz???"
"W zasadzie, to nic mi nie trzeba tato, ale jesli mozesz, to kup mi, prosze
3 rozowe kuleczki." - Odpowiedzial Jasio.
Ojciec zdziwil sie bardzo, ale spelnil prosbe syna.
Siodma klasa to nie przelewki! Nie dla naszego Jasia...
Dopiero prosba ojca "Poucz sie, a kupie ci co zechcesz" przywolala go do
porzadku.
Po rozdaniu swiadectw, na ktorym Jasio otrzymal dwie ksiazki i prenumerate
pisma "Wiedza i Zycie", ojciec zabral synka na piwo i po paru kuflach "Lecha",
zapytal:
"A wiec czego tym razem pragniesz?"
"W zasadzie, to nic mi nie trzeba tato, ale jesli mozesz, to kup mi, prosze
3 rozowe kuleczki." - Odpowiedzial Jasio.
Ojciec zdziwil sie bardzo, ale spelnil prosbe syna.
W osmej klasie Jasio wcale sie nie uczyl. Czasami pojawial sie w szkole, aby
dokopac jakims dzieciakom. Reszte czasu spedzal z kolegami na miejskim
wysypisku smieci, palac fajki i pijac ile wlezie.
Martwil sie ojciec, martwila sie matka. Babcie, dziadkowie, wujkowie i ciocie
tez sie martwili. Martwil sie ksadz proboszcz. Martwil sie nawet dyrektor
szkoly, a nawet uronil kilka lez, podpisujac dokument wyrzucajacy Jasia ze
szkoly.
Ojciec przyszedl pewnego dnia na wysypisko, gdzie poprosil Jasia o rozmowe.
"Czego ci brak? Kupie ci co tylko zechcesz, ale ukoncz jakis wieczorowy kurs
i zdaj do liceum!!!"
Jasio zrobil o co go proszono, nawet dostal sie do warszawskiego "Batorego".
Ojciec przyzwyczajony do takiego biegu spraw, nie zdziwil sie wcale, tylko
zapytal:
"No i czego chcesz, za ten trud?..."
"W zasadzie, to nic mi nie trzeba tato, ale jesli mozesz, to kup mi, prosze
3 rozowe kuleczki." - Odpowiedzial Jasio.
Ojciec zdziwil sie bardzo, ale spelnil prosbe syna.
Dla Jasia nastaly zlote czasy.
Zaliczal po dwie klasy na raz.
[skracam, bo musze zaraz leciec do domu]
Jednak problemy nigdy nie znikaja i natura Jasia ujawnila sie na dwa tygodnie
przed matura. Przestal sie uczyc, wyjechal w gory, zaczal sie szprycowac.
Ojciec podczas rozmowy telefonicznej, na dzien przed matura zaproponowal
uklad stary jak swiat:
"Ty zdaj ta cholerna mature, a ja ci kupie co bedziesz chcial."
Jasio zdal mature.
"Czego chcesz?" - zapytal rozpromieniony ojciec, po powrocie syna do domu.
"W zasadzie nic mi nie trzeba, ojcze," - odparl Jasio - "...ale kup mi prosze,
motorynke."
Zdziwil sie ojciec, ale zpelnil obietnice.
Jasio wsiadl na swa nowa maszyne i ruszyl w swiat. Nie ujechal jednego kilo-
metra, kiedy nagle zza rogu wyskoczyla ogromna ciezarowka.
-----
Ojciec odwiedzil Jasia w szpitalu.
"Kupie ci co zechcesz, tylko nie umieraj..." - zaproponowal niesmialo.
"Nie..." - odparl Jasio - "Juz nic... nic nie moze... mi pomoc..."
"Nic?" - zapytal zrospaczony ojciec
"Nic..." - stwierzdzil syn - "umieram... zegnaj..."
"Chwilka, synu!!!" - zawolal ojciec - "powiec mi choc po co ci byly te rozowe
kuleczki!!!"
"Rozowe... kuleczki..." - powiedzial Jasio usmiechajac sie slabo. - "Te rozowe
kuleczki byly mi po... po to, zeby..." - i umarl.
:D:D:D
"TRZY ROZOWE KULECZKI" (Sorry za brak polskich fontow )
(Ktokolwiek domysla sie o co tu chodzi, moze sie nie meczyc i podarowac
sobie dalsze czytanie...)
Jasio byl zdolnym, lecz bardzo leniwym chlopcem. Nie lubil sie uczyc.
Dlatego tez, kiedy mial ukonczyc pierwsza klase szkoly podstawowej, sytuacja
stala sie niewesola. Tedy wzial go ojciec i tak mu rzekl:
"Synku, jezeli tylko nauczysz sie abecadla i dodawania oraz zdasz do drugiej
klasy, kupie ci, co tylko zechcesz."
Jasio posluchal stroskanego ojca i wzial sie do nauki.
Wkrotce tez ukonczyl (z wyroznieniem!) pierwsza klase.
Ojciec, jako ze byl to czlowiek prawdomowny, po rozdaniu swiadectw, zaprosil
synka na lody i zapytal:
"Widze, ze kiedy chcesz, to potrafisz. Jestem z Ciebie dumny! A teraz tak,
jak sie umawialismy, powiec mi co jest twoim marzeniem, co chcialbys dostac?"
"W zasadzie, to nic mi nie trzeba tato, ale jesli mozesz, to kup mi, prosze
3 rozowe kuleczki."
Ojciec zdziwil sie bardzo, ale spelnil prosbe syna.
Nietrudno domyslec sie, ze podobnie jak w pierwszym roku nauki, w drugiej
klasie Jasio takze olewal nauke. Dlatego tez ojciec ponownie postanowil
przemowic mu do serca poprzez kieszen.
"Zrob cos, podciagnij sie, a kupie ci co zechcesz"
Jasio z latwoscia dogonil kolegow i na rozdaniu swiadectw otrzymal cenzurke
z czerwonym paskiem.
Zgodnie z umowa, ojciec zapytal go w domu:
"Czego chcesz tym razem, synku???"
"W zasadzie, to nic mi nie trzeba tato, ale jesli mozesz, to kup mi, prosze
3 rozowe kuleczki." - Odpowiedzial Jasio.
Ojciec zdziwil sie bardzo, ale spelnil prosbe syna.
Trzecia klasa podstawowki nudzila sie Jasiowi. Bil kolegow, rysowal po lawkach
jadl krede i wulgarnie wyzywal pania od polskiego.
"Synu, tak nie mozna." - rzekl mu ojciec dnia pewnego - "Wyrzuca cie ze szkoly,
wsadza do wiezienia, albo zrobia cos jeszcze gorszego!"
"Co?" - zapytal synek, niezwiadom zagrozen, jakie niesie ze soba cywilizacja
przelomu dwudziestego i dwudziestegopierwszego wieku.
"To nie jest najwazniejsze..." - odparl lagodnie tato - "...chcialbym, bys
zmienil swoje zachowanie i zdal do nastepnej klasy. Jezeli tak uczynisz,
kupie ci co tylko sobie wymarzysz."
Poprawa zachowania nie byla tak prosta, jak nauka, ale Jasio robil co mogl.
Usmiechal sie, czyscil tablice, a nawet zaprzyjaznil sie ze szkolna wozna.
Na rozdaniu swiadectw nie byl moze prymusem, ale otrzymal promocje do kolejnej
klasy, przy zachowaniu "dobrym" i sredniej 4.3 .
Dlatego tez ojciec zabral go do zoo i na uboczu przypomnial o umowie.
"Czego chcesz tym razem, synku???"
"W zasadzie, to nic mi nie trzeba tato, ale jesli mozesz, to kup mi, prosze
3 rozowe kuleczki." - Odpowiedzial Jasio.
Ojciec zdziwil sie bardzo, ale spelnil prosbe syna.
W czwartej klasie powrocily problemy z nauka. Jasio nie potrafil, albo nie
chcial opanowac polskiej gramatyki.
Dlatego tez ojciec zaproponowal:
"Synku, podciagnij sie, poucz troszke, a nie pozalujesz - kupie ci co tylko
zechcesz."
Jasio poprawil sie, nawet wzial udzial w olimpiadzie jezykowej, gdzie dotarl
do szczebla wojewodzkiego.
Zadowolony ojciec zaprosil synka do kina i tam po seansie zapytal:
"Odwaliles kawal dobrej roboty, wiec co chcesz abym ci kupil?"
"W zasadzie, to nic mi nie trzeba tato, ale jesli mozesz, to kup mi, prosze
3 rozowe kuleczki." - Odpowiedzial Jasio.
Ojciec zdziwil sie bardzo, ale spelnil prosbe syna.
Piata klasa... przeszla bez zadnych godnych uwagi wydarzen.
Z kolei w szostej, Jasio stoczyl sie na samo dno. Nie uczyl sie, chodzil na
wagary, palil papierosy w ubikacji, kradl kolegom pieniadze w szatni...
Martwil sie ojciec. Aby opanowac sytuacje, postanowil uzyc nowej metody.
"Synku, kupie ci co zechcesz, ale musisz sie poprawic." - zaproponowal.
Jasio chetnie przystal na te umowe.
Po uroczystym rozdaniu swiadectw, ojciec zaprowadzil synka do restauracji
"Jak u mamy" na dworcu PKP i zaproponowal dokonczenie umowy.
"Czego chcesz???"
"W zasadzie, to nic mi nie trzeba tato, ale jesli mozesz, to kup mi, prosze
3 rozowe kuleczki." - Odpowiedzial Jasio.
Ojciec zdziwil sie bardzo, ale spelnil prosbe syna.
Siodma klasa to nie przelewki! Nie dla naszego Jasia...
Dopiero prosba ojca "Poucz sie, a kupie ci co zechcesz" przywolala go do
porzadku.
Po rozdaniu swiadectw, na ktorym Jasio otrzymal dwie ksiazki i prenumerate
pisma "Wiedza i Zycie", ojciec zabral synka na piwo i po paru kuflach "Lecha",
zapytal:
"A wiec czego tym razem pragniesz?"
"W zasadzie, to nic mi nie trzeba tato, ale jesli mozesz, to kup mi, prosze
3 rozowe kuleczki." - Odpowiedzial Jasio.
Ojciec zdziwil sie bardzo, ale spelnil prosbe syna.
W osmej klasie Jasio wcale sie nie uczyl. Czasami pojawial sie w szkole, aby
dokopac jakims dzieciakom. Reszte czasu spedzal z kolegami na miejskim
wysypisku smieci, palac fajki i pijac ile wlezie.
Martwil sie ojciec, martwila sie matka. Babcie, dziadkowie, wujkowie i ciocie
tez sie martwili. Martwil sie ksadz proboszcz. Martwil sie nawet dyrektor
szkoly, a nawet uronil kilka lez, podpisujac dokument wyrzucajacy Jasia ze
szkoly.
Ojciec przyszedl pewnego dnia na wysypisko, gdzie poprosil Jasia o rozmowe.
"Czego ci brak? Kupie ci co tylko zechcesz, ale ukoncz jakis wieczorowy kurs
i zdaj do liceum!!!"
Jasio zrobil o co go proszono, nawet dostal sie do warszawskiego "Batorego".
Ojciec przyzwyczajony do takiego biegu spraw, nie zdziwil sie wcale, tylko
zapytal:
"No i czego chcesz, za ten trud?..."
"W zasadzie, to nic mi nie trzeba tato, ale jesli mozesz, to kup mi, prosze
3 rozowe kuleczki." - Odpowiedzial Jasio.
Ojciec zdziwil sie bardzo, ale spelnil prosbe syna.
Dla Jasia nastaly zlote czasy.
Zaliczal po dwie klasy na raz.
[skracam, bo musze zaraz leciec do domu]
Jednak problemy nigdy nie znikaja i natura Jasia ujawnila sie na dwa tygodnie
przed matura. Przestal sie uczyc, wyjechal w gory, zaczal sie szprycowac.
Ojciec podczas rozmowy telefonicznej, na dzien przed matura zaproponowal
uklad stary jak swiat:
"Ty zdaj ta cholerna mature, a ja ci kupie co bedziesz chcial."
Jasio zdal mature.
"Czego chcesz?" - zapytal rozpromieniony ojciec, po powrocie syna do domu.
"W zasadzie nic mi nie trzeba, ojcze," - odparl Jasio - "...ale kup mi prosze,
motorynke."
Zdziwil sie ojciec, ale zpelnil obietnice.
Jasio wsiadl na swa nowa maszyne i ruszyl w swiat. Nie ujechal jednego kilo-
metra, kiedy nagle zza rogu wyskoczyla ogromna ciezarowka.
-----
Ojciec odwiedzil Jasia w szpitalu.
"Kupie ci co zechcesz, tylko nie umieraj..." - zaproponowal niesmialo.
"Nie..." - odparl Jasio - "Juz nic... nic nie moze... mi pomoc..."
"Nic?" - zapytal zrospaczony ojciec
"Nic..." - stwierzdzil syn - "umieram... zegnaj..."
"Chwilka, synu!!!" - zawolal ojciec - "powiec mi choc po co ci byly te rozowe
kuleczki!!!"
"Rozowe... kuleczki..." - powiedzial Jasio usmiechajac sie slabo. - "Te rozowe
kuleczki byly mi po... po to, zeby..." - i umarl.
:D:D:D
Yamaha YZF 250 08r.
-
- Gdzie jest sprzęgło?
- Posty: 17
- Rejestracja: wt, 13 lut 2007, 14:55
- Styl jazdy: Motocross
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Status : Offline
no to cos ode mnie
Poszedł ksiądz na targ kupić coś do jedzenia, bo miał mieć w
parafii wizytację biskupa i biskup miał zostać na kolację.
Podszedł do gościa z rybami i mówi:
- O jaka piękna, duża ryba!
Sprzedawca na to:
- Pięknego skurwiela złapałem - co?
Ksiądz się obruszył:
- Panie, ja wszystko rozumiem. Piękna duża ryba, ale żeby zaraz
przy księdzu takie epitety. Wstyd!
Sprzedawca wyjaśnia:
- Ale proszę księdza - skurwiel to jest nazwa tej ryby, tak samo
jak płotka, okoń czy pstrąg.
- Aaaa, no to w porządku. Poproszę tego skurwiela. Przygotuję go
na kolację z biskupem.
Przychodzi ksiądz na parafię, pokazuje rybę siostrze zakonnej.
Zakonnica:
- O jaka piękna, duża ryba.
A ksiądz na to:
- Ładnego skurwiela kupiłem, co?
Zakonnica:
- Ale co ksiądz - takie słownictwo?
A ksiądz wyjaśnia, że ta ryba nazywa się skurwiel - tak jak inne
węgorz czy szczupak.
- Aaaa, to rozumiem.
Ksiądz polecił zakonnicy żeby ta przygotowała skurwiela na
kolację z biskupem. Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybę a tu
wchodzi kucharka.
- O jaka piękna, duża ryba - mówi kucharka.
Siostra na to:
- Piękny skurwiel - prawda?
- Ależ co siostra? Nie poznaję! - oburza się kucharka.
- A siostra to nie wie, że ta ryba nazywa się skurwiel - tak jak
inne nazywają się karp czy lin.
Siostra kazała przygotować skurwiela na kolację z biskupem.
Wieczorem przyjeżdża Biskup - siada przy stole z księdzem i
zakonnicą.
Kucharka wnosi główne danie - rybę.
Ksiądz biskup:
- Jaka piękna, duża ryba!
Na to proboszcz:
- To ja skurwiela znalazłem i kupiłem.
Odzywa się zakonnica
- A ja tego skurwiela skrobałam.
Na to włącza się kucharka:
- A ja skurwiela usmażyłam i przyrządziłam.
Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i mówi:
- kurde, widzę, że tu sami swoi xD
Poszedł ksiądz na targ kupić coś do jedzenia, bo miał mieć w
parafii wizytację biskupa i biskup miał zostać na kolację.
Podszedł do gościa z rybami i mówi:
- O jaka piękna, duża ryba!
Sprzedawca na to:
- Pięknego skurwiela złapałem - co?
Ksiądz się obruszył:
- Panie, ja wszystko rozumiem. Piękna duża ryba, ale żeby zaraz
przy księdzu takie epitety. Wstyd!
Sprzedawca wyjaśnia:
- Ale proszę księdza - skurwiel to jest nazwa tej ryby, tak samo
jak płotka, okoń czy pstrąg.
- Aaaa, no to w porządku. Poproszę tego skurwiela. Przygotuję go
na kolację z biskupem.
Przychodzi ksiądz na parafię, pokazuje rybę siostrze zakonnej.
Zakonnica:
- O jaka piękna, duża ryba.
A ksiądz na to:
- Ładnego skurwiela kupiłem, co?
Zakonnica:
- Ale co ksiądz - takie słownictwo?
A ksiądz wyjaśnia, że ta ryba nazywa się skurwiel - tak jak inne
węgorz czy szczupak.
- Aaaa, to rozumiem.
Ksiądz polecił zakonnicy żeby ta przygotowała skurwiela na
kolację z biskupem. Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybę a tu
wchodzi kucharka.
- O jaka piękna, duża ryba - mówi kucharka.
Siostra na to:
- Piękny skurwiel - prawda?
- Ależ co siostra? Nie poznaję! - oburza się kucharka.
- A siostra to nie wie, że ta ryba nazywa się skurwiel - tak jak
inne nazywają się karp czy lin.
Siostra kazała przygotować skurwiela na kolację z biskupem.
Wieczorem przyjeżdża Biskup - siada przy stole z księdzem i
zakonnicą.
Kucharka wnosi główne danie - rybę.
Ksiądz biskup:
- Jaka piękna, duża ryba!
Na to proboszcz:
- To ja skurwiela znalazłem i kupiłem.
Odzywa się zakonnica
- A ja tego skurwiela skrobałam.
Na to włącza się kucharka:
- A ja skurwiela usmażyłam i przyrządziłam.
Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i mówi:
- kurde, widzę, że tu sami swoi xD
-
- Mistrz prostej
- Posty: 62
- Rejestracja: czw, 13 kwie 2006, 08:39
- Styl jazdy: Motocross
- Lokalizacja: Myślenice
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Status : Offline
o tych kuleczkach to slyszalem... tylko ze w mojej wersji bylo 6 zółtych to trzeba tak dlugo opowiadac az zobaczysz ze ktos kto slucha jest juz znudzony .... powiem wam jeszcze ze polowa uroku to lezy w tym kto i w jaki sposob opowiada ten kawal bo czasem kawal jest durny ale wszyscy sie smieja bo opowiadam to np. JA hahaha Hmmm ktory by wam tu powiedziec zeby byl taki "NA POZIOMIE"
5 ruskow zbieralo caly rok na wycieczke na safari no i wkoncu pojechali jada tak i jada juz ktoras godzine i wkoncu odpoczynek. No to ruski jak to ruski mowia ze trzeba isc na wodeczke. 4 poszlo a jeden mowi ze nie ze on zostaje ze nie poto zbieral caly rok kase zeby teraz to przepic... dobra poszli.. po jakims czasie wracaja patrza a tego jednego nie ma.. patrza a tam w dół taka dróżka zeszli a tam jeziorko i widza tego kolege jak jego glowa wystaje z paszczy krokodyle i mowia OJ SIERGIEJ SIERGIEJ NA WODECZKE ZALOWALES ALE W SPIWORKU LACOSTY TO SIE SYPIA cdn....
5 ruskow zbieralo caly rok na wycieczke na safari no i wkoncu pojechali jada tak i jada juz ktoras godzine i wkoncu odpoczynek. No to ruski jak to ruski mowia ze trzeba isc na wodeczke. 4 poszlo a jeden mowi ze nie ze on zostaje ze nie poto zbieral caly rok kase zeby teraz to przepic... dobra poszli.. po jakims czasie wracaja patrza a tego jednego nie ma.. patrza a tam w dół taka dróżka zeszli a tam jeziorko i widza tego kolege jak jego glowa wystaje z paszczy krokodyle i mowia OJ SIERGIEJ SIERGIEJ NA WODECZKE ZALOWALES ALE W SPIWORKU LACOSTY TO SIE SYPIA cdn....
EXC 125 pomarańczowa rakieta ;]
-
- Stewart? Zmienia mi opony!
- Posty: 1129
- Rejestracja: wt, 15 lis 2005, 21:24
- Motocykl: Yamaha YZ250F
- Styl jazdy: Motocross
- Lokalizacja: Sulejówek
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Kontakt:
- Status : Offline
"gówno w gównie nie utonie"
Idzie polak,niemiec i rusek.Napotykają na swojej droge dibała który mówi:"jeśli chcecie tędy przejść musicie przepłynąć ten basen z gównem".Wsiada niemiec w mercedesa-dojeżdza do połowy i ...utonął.Rusek wsiada w BMW,dojeżdza do 3/4 basenu i...utonął.Wsiada polak w maluch,przejeżdza cały.Diabeł na to"możesz teraz iść ale powiedz mi jak ty to zrobiłeś" a palak na to:"gówno w gównie nie utonie:P"
podro,znam ejszcze jeden lepszy z polakiem,niemiec i ruskiem tylko musze sobie go dobrze przypomnieć:P i jeszcze jedno łątwe pytanko:
Dlaczego się pisze kij przez CH???-łatwe pytanko:P
Idzie polak,niemiec i rusek.Napotykają na swojej droge dibała który mówi:"jeśli chcecie tędy przejść musicie przepłynąć ten basen z gównem".Wsiada niemiec w mercedesa-dojeżdza do połowy i ...utonął.Rusek wsiada w BMW,dojeżdza do 3/4 basenu i...utonął.Wsiada polak w maluch,przejeżdza cały.Diabeł na to"możesz teraz iść ale powiedz mi jak ty to zrobiłeś" a palak na to:"gówno w gównie nie utonie:P"
podro,znam ejszcze jeden lepszy z polakiem,niemiec i ruskiem tylko musze sobie go dobrze przypomnieć:P i jeszcze jedno łątwe pytanko:
Dlaczego się pisze kij przez CH???-łatwe pytanko:P
-
- Mistrz prostej
- Posty: 62
- Rejestracja: czw, 13 kwie 2006, 08:39
- Styl jazdy: Motocross
- Lokalizacja: Myślenice
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Status : Offline
no tam wojna swiatowa... czasy zaborów.. i poranna audycja radiowa... Wasz przywódca Józef stalin juz wstal a wiec i wy wstancie , Józef Stalin się myje a wiec i wy umujcie się , Józef stalin sie ubera a wiec i wy sie ubierzcie. Józef Stalin je śniadanie..... A DLA WAS CHWILA RELAKSUJACEJ MUZYKI :p
EXC 125 pomarańczowa rakieta ;]
-
- Gdzie jest sprzęgło?
- Posty: 17
- Rejestracja: wt, 13 lut 2007, 14:55
- Styl jazdy: Motocross
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Status : Offline
Trójka dzieci z 1 klasy stoi przed ostatnia szansa, aby otrzymac promocje
do drugiej klasy. Przepytuje je dyrektor:
- Jasiu, przeliteruj slowo TATA
- T-A-T-A
- Swietnie! Zdales!
- A teraz Monika, przeliteruj slowo MAMA
- M-A-M-A
- Doskonale! Przechodzisz do drugiej klasy...
- A teraz ty, Ahmed... Przeliteruj prosze... DYSKRYMINACJA
OBCOKRAJOWCÓW W SWIETLE POLSKICH PRAW KONSTYTUCYJNYCH....
do drugiej klasy. Przepytuje je dyrektor:
- Jasiu, przeliteruj slowo TATA
- T-A-T-A
- Swietnie! Zdales!
- A teraz Monika, przeliteruj slowo MAMA
- M-A-M-A
- Doskonale! Przechodzisz do drugiej klasy...
- A teraz ty, Ahmed... Przeliteruj prosze... DYSKRYMINACJA
OBCOKRAJOWCÓW W SWIETLE POLSKICH PRAW KONSTYTUCYJNYCH....
-
- Uzależniony od adrenaliny
- Posty: 586
- Rejestracja: ndz, 3 gru 2006, 18:35
- Motocykl: EXC-R 530
- Styl jazdy: Motocross
- Lokalizacja: Wrocław!
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Kontakt:
- Status : Offline
Kibic Arki poszedł do nieba w swojej koszulce klubowej. Puka w stare drzwi i widzi,
że wychodzi św. Piotr w szaliku Lechii.
- Cześć kolego - mówi św. Piotr - Przykro mi, ale nie wpuszczamy kibiców Arki.
- Że co?
- Słyszałeś, żadnych kibiców Arki.
- Ale... ale... ale ja byłem dobrym człowiekiem!
- Naprawdę? No to co zrobiłeś?
- No... trzy tygodnie przed śmiercią dałem 10złotych na głodne dzieci w Afryce.
- Och, cos jeszcze?
- No... dwa tygodnie przed śmiercią dałem 10 złotych na bezdomnych.
- Hmmm... Coś jeszcze?
- Tak. Tydzień temu dałem 10 złotych na sieroty w Albanii.
- OK - mówi św. Piotr - Poczekaj minutkę, pogadam z szefem.
Wraca po dziesięciu minutach. Patrzy gościowi prosto w oczy:
- Szef się ze mną zgadza. Masz tu swoje 30 złotych i wypierdalaj!
że wychodzi św. Piotr w szaliku Lechii.
- Cześć kolego - mówi św. Piotr - Przykro mi, ale nie wpuszczamy kibiców Arki.
- Że co?
- Słyszałeś, żadnych kibiców Arki.
- Ale... ale... ale ja byłem dobrym człowiekiem!
- Naprawdę? No to co zrobiłeś?
- No... trzy tygodnie przed śmiercią dałem 10złotych na głodne dzieci w Afryce.
- Och, cos jeszcze?
- No... dwa tygodnie przed śmiercią dałem 10 złotych na bezdomnych.
- Hmmm... Coś jeszcze?
- Tak. Tydzień temu dałem 10 złotych na sieroty w Albanii.
- OK - mówi św. Piotr - Poczekaj minutkę, pogadam z szefem.
Wraca po dziesięciu minutach. Patrzy gościowi prosto w oczy:
- Szef się ze mną zgadza. Masz tu swoje 30 złotych i wypierdalaj!
<<WROCŁAWSKI KLUB MOTOCROSSOWY>> DOŁĄCZ DO NAS!
www.motocross.wroclaw.pl
https://www.facebook.com/motocross.wroclaw
www.motocross.wroclaw.pl
https://www.facebook.com/motocross.wroclaw