O KTMach
-
- Amator leśnych szlaków
- Posty: 330
- Rejestracja: sob, 5 maja 2007, 13:52
- Motocykl: Honda CRF450r .05r
- Styl jazdy: Motocross
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Status : Offline
a ja amator hi hi (pierwszy cross w zyciu od 3 tygodni ) i mam moduł w puszce filtra ai chudy u mnie śruby są w półce a nie jak napisałeś ze wali kantem o półke no chyba ze u Ciebie sa wkrecane w rame to spoksik (motor terazz w piwnicy stoi przeglad robie smarowanie i takie tam bo nie wiadomo co jest w nim nie tak oby nie )
-
- Amator leśnych szlaków
- Posty: 254
- Rejestracja: czw, 5 kwie 2007, 23:37
- Styl jazdy: Motocross
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Kontakt:
- Status : Offline
Nie zawsze tak jest Np. w tych Kx-ach z serii od roku 1998 jest tak że moduł jest pod siedzeniem, nie tak jak było kiedy że przy główce ramyMXrool pisze:A widziałem to na eBayu, jest dostępne. Trzeba poszukać na niemieciej stronie. Ty, ale moduł we wszystkich motorach jest przy główce, musi być na wierzchu bo się grzeje i chłodzić się musi.
Ja myślałem żeby nie utknąć modułu do puszki filtra gdzieś, widziałem takie przeróbki na MŚ w Enduro
-
- Do odcięcia!
- Posty: 719
- Rejestracja: ndz, 1 sty 2006, 10:11
- Styl jazdy: Motocross
- Lokalizacja: Gdańsk
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Status : Offline
Coś ciekawego, cytuję z forum motocyklowych długodystansowców "Holan", mam nadzieję że "rrolek" nie ma nic przeciwko:
rrolek
Aktywny
Dołączył: 24 Sty 2007
Posty: 28
Skąd: Puławy
Wysłany: Wto Sty 30, 2007 10:24 am Temat postu: Pomarańczowa trwałość
--------------------------------------------------------------------------------
Witam
W odpowiedzi na pytanie Wojtka postawione w innym wątku postanowiłem dołozyć nowy topic jak w temacie.
Wielu źle mówi o trwałości austryjackich motocykli. Zakładam że maja podstawy. Moje uwagi dotyczą jedynie motocykli które sam użytkowałem.
Obydwa KTM użytkowałem tylko w terenie.
1. LC4 (model 620EGS z '95 kupiony z przebiegiem 5 tyś - idealny)
Używałem ten motocykl 2 lata. Sewiowałem sam raz rocznie tzn co ok 5 tkm. Nie działo sie nic aż do znudzenia. Zużycie części eksploatacyjnych w zależności od terenu, pogody i stylu jazdy:
Zestaw napędowy 2x zębatka przód + 1x tył + DID 525 x-ringowy starczał na rok.
Gumka tylnia 2-4 tyś, przednią zmieniłem raz.
Klocki od jednego wyjazdu do 6 miesięcy.
Wymiana uszczelniaczy na lagach 6-12 mies.
Łożyska kół o ile pamietam zmienisłem kilka razy.
Oleju pomiędzy wymianami nie dolewałem bo nie było potrzeby.
Raz strzeliła linka sprzęgła.
Po prostu nuda. Jedyne atrakcje to wymiana elementów połamanych. Palstiki, dźwignie. Wibracja szybko powiększa wszystkie luzy na elemetach sterujących.
Sprzedałem go koledze który zrobił kolejne 15 tyś w 2 lata. Jak wyżej. W końcówce użytkowania zregenerował tylni amortyzator i nieco spadła kompresja. Oleju nadal nie brał. wymieniał też łozyska główki ramy i unibala pod amorkiem. Miał informacje od nowego szczęliwca, po ok roku od sprzedaży, że wsio ist OK.
2. EXC520 kupiony jako nówka sztuka
Zalecany serwis godzinowo/litrowy zamieniłem na przebieg circa 1000 km. Więc olej filtry, luzy zaworowe, filtr powietrza dalej samemu. No i jszcze mycie (tylko) przed serwisem. Tu serwis jest nieco bardziej upierdliwy jak w LC4 ale ciągle do zrobienia w domowych warunkach.
Po ok 10 tkm zmieniłem w serwisie pierścienie tłokowe i przy okazji docieranie zaworów + łańcuch rozrządu (oleju nie ubywało ale już za min lekko zalatywało dwusuwem). Obecnie po ok. 22 tkm stoi w serwisie czekając na nowy tłok i zawory. W zasadzie pracował jeszcze bez zarzutu ale przepałowałem poważnie wszystkie resursy "naprawowo-przeglądowe" więc poszedł do roboty bo jeździ mi się na nim zajefajnie i nie chcę zajechać zabawki. Ponadto uszczelniacze wycięły wałek pompy wody (po uszkodzeniu chłodnicy w górach przez 4 dni dolewałem wody z potoków pewnie z "fusami")
Chłopaki z NMR (serwis) mówią że cała reszta zespołu napędowego nie wymaga jakielkolwiek ingerencji. Nie wiem po ch..a rozkładali cały silnik, chyba z ciekawości bo żartowali że to nie jest możliwe by po tym przebiegu nic się nie działo).
Sam w okresie eksploatacji:
po ok 12 tyś zamieniłem kolejnośc przekładek sprzęgła bo z lekka "rypiło" przy załączaniu. Pomogło.
Unibal pod amorkiem co ok. 18-24 miesiące,
łozyska kół ze 2 razy na rok,
napęd podobnie jak w LC4.
Stale żarówki w przedniej lampie, z tyłu załozyłem diodową.
licznik rowerowy co 2 lata.
Uszczelnienia lag początkowa jak w LC4. Potem załozyłem skarpety i od 3 lat tylko zmieniam olej.
Mam załozony 3-ci akumulator.
świeca zmieniam po 3-4 tyśącach
Założony nowy filtr powietrza (stary się zozszedł po klejeniach)
Plastiki kleję lub wymieniam
Raz zmieniłem manetki bo zrobiły się łyse.
Komplet gum nawet na rok wystarcza (nówki zakładam jesieną) jeżeli nie łoi sie po kamulach. W suchych górach kończą sie błyskawicznie.
Wymiany płynów ustrojowych co 2 lata.
Łożyska głowki ramy zmieniałem raz.
Czasami pękają szprychy (moja wina zapominam/lekceważę naciąganie)
Generalnie motocykl nigdy mnie nie zawiódł. Parę razy zagotowany zerwł wąż z termostatu, raz efektownie rozerwałem (złapany we wnyki!) chłodnicę. Do domu dojechałem zawsze. Lekkie przegięcie (tak o 500-800 km) z wymianą oleju/filtrów nic chyba nie zmienia.
A teraz off topic do Wojtka
Czy EXC nadaje się na motocykl wyprawowy?
Wątpię. Duży bak poprawi zasięg (jet problem z paliwem w np w górach Rumunii, ale juz IMO nie ma na Ukrainie). Lepsza kamapa nie ma sensu. W terenie jadąc dynamicznie i tak stoisz. Wyższa/szersza/bardzie mnięka kanapa przeszkadzała by w balansowaniu motocyklem zarówno w dosiadaniu przodu na łukach jak i dociążaniu tyłu. kij jednak od wygody i zasięgu główną przeszkodą jest idea-konstrukcja tego motocykla. Jest to bezkompromisowy motocykl wyczynowy. Mozna się nim kulać spokojne 60 km/h na 6-tym biegu. Ale całą radość z jazdy daje dopiero chodzenie po obrotach i mieszanie biegami. A wtedy zużycie paliwa dramatycznie rośnie (do 9 ltr/100).
Również IMO silnik LC4 męczy przy spokojnej jeździe. Drętwieją łapy, stopy. W terenie ten wibrator wogóle mi nie przeszkadzał. Ale szosa? Cyba że ostro zapieprzać to adrenalina znieczuli. Ale kulać się z tobołami chyba byłoby mi trudno.
Ja sam do dalszych bardziej lajtowych jazd 80/20 przygotowałem sobie XTka. I czekam aż coś sensownego, dla mnie, pojawi się na rynku. A czy się pojawi to zaczynam wątpić.
Pozdr
rrolek
Aktywny
Dołączył: 24 Sty 2007
Posty: 28
Skąd: Puławy
Wysłany: Wto Sty 30, 2007 10:24 am Temat postu: Pomarańczowa trwałość
--------------------------------------------------------------------------------
Witam
W odpowiedzi na pytanie Wojtka postawione w innym wątku postanowiłem dołozyć nowy topic jak w temacie.
Wielu źle mówi o trwałości austryjackich motocykli. Zakładam że maja podstawy. Moje uwagi dotyczą jedynie motocykli które sam użytkowałem.
Obydwa KTM użytkowałem tylko w terenie.
1. LC4 (model 620EGS z '95 kupiony z przebiegiem 5 tyś - idealny)
Używałem ten motocykl 2 lata. Sewiowałem sam raz rocznie tzn co ok 5 tkm. Nie działo sie nic aż do znudzenia. Zużycie części eksploatacyjnych w zależności od terenu, pogody i stylu jazdy:
Zestaw napędowy 2x zębatka przód + 1x tył + DID 525 x-ringowy starczał na rok.
Gumka tylnia 2-4 tyś, przednią zmieniłem raz.
Klocki od jednego wyjazdu do 6 miesięcy.
Wymiana uszczelniaczy na lagach 6-12 mies.
Łożyska kół o ile pamietam zmienisłem kilka razy.
Oleju pomiędzy wymianami nie dolewałem bo nie było potrzeby.
Raz strzeliła linka sprzęgła.
Po prostu nuda. Jedyne atrakcje to wymiana elementów połamanych. Palstiki, dźwignie. Wibracja szybko powiększa wszystkie luzy na elemetach sterujących.
Sprzedałem go koledze który zrobił kolejne 15 tyś w 2 lata. Jak wyżej. W końcówce użytkowania zregenerował tylni amortyzator i nieco spadła kompresja. Oleju nadal nie brał. wymieniał też łozyska główki ramy i unibala pod amorkiem. Miał informacje od nowego szczęliwca, po ok roku od sprzedaży, że wsio ist OK.
2. EXC520 kupiony jako nówka sztuka
Zalecany serwis godzinowo/litrowy zamieniłem na przebieg circa 1000 km. Więc olej filtry, luzy zaworowe, filtr powietrza dalej samemu. No i jszcze mycie (tylko) przed serwisem. Tu serwis jest nieco bardziej upierdliwy jak w LC4 ale ciągle do zrobienia w domowych warunkach.
Po ok 10 tkm zmieniłem w serwisie pierścienie tłokowe i przy okazji docieranie zaworów + łańcuch rozrządu (oleju nie ubywało ale już za min lekko zalatywało dwusuwem). Obecnie po ok. 22 tkm stoi w serwisie czekając na nowy tłok i zawory. W zasadzie pracował jeszcze bez zarzutu ale przepałowałem poważnie wszystkie resursy "naprawowo-przeglądowe" więc poszedł do roboty bo jeździ mi się na nim zajefajnie i nie chcę zajechać zabawki. Ponadto uszczelniacze wycięły wałek pompy wody (po uszkodzeniu chłodnicy w górach przez 4 dni dolewałem wody z potoków pewnie z "fusami")
Chłopaki z NMR (serwis) mówią że cała reszta zespołu napędowego nie wymaga jakielkolwiek ingerencji. Nie wiem po ch..a rozkładali cały silnik, chyba z ciekawości bo żartowali że to nie jest możliwe by po tym przebiegu nic się nie działo).
Sam w okresie eksploatacji:
po ok 12 tyś zamieniłem kolejnośc przekładek sprzęgła bo z lekka "rypiło" przy załączaniu. Pomogło.
Unibal pod amorkiem co ok. 18-24 miesiące,
łozyska kół ze 2 razy na rok,
napęd podobnie jak w LC4.
Stale żarówki w przedniej lampie, z tyłu załozyłem diodową.
licznik rowerowy co 2 lata.
Uszczelnienia lag początkowa jak w LC4. Potem załozyłem skarpety i od 3 lat tylko zmieniam olej.
Mam załozony 3-ci akumulator.
świeca zmieniam po 3-4 tyśącach
Założony nowy filtr powietrza (stary się zozszedł po klejeniach)
Plastiki kleję lub wymieniam
Raz zmieniłem manetki bo zrobiły się łyse.
Komplet gum nawet na rok wystarcza (nówki zakładam jesieną) jeżeli nie łoi sie po kamulach. W suchych górach kończą sie błyskawicznie.
Wymiany płynów ustrojowych co 2 lata.
Łożyska głowki ramy zmieniałem raz.
Czasami pękają szprychy (moja wina zapominam/lekceważę naciąganie)
Generalnie motocykl nigdy mnie nie zawiódł. Parę razy zagotowany zerwł wąż z termostatu, raz efektownie rozerwałem (złapany we wnyki!) chłodnicę. Do domu dojechałem zawsze. Lekkie przegięcie (tak o 500-800 km) z wymianą oleju/filtrów nic chyba nie zmienia.
A teraz off topic do Wojtka
Czy EXC nadaje się na motocykl wyprawowy?
Wątpię. Duży bak poprawi zasięg (jet problem z paliwem w np w górach Rumunii, ale juz IMO nie ma na Ukrainie). Lepsza kamapa nie ma sensu. W terenie jadąc dynamicznie i tak stoisz. Wyższa/szersza/bardzie mnięka kanapa przeszkadzała by w balansowaniu motocyklem zarówno w dosiadaniu przodu na łukach jak i dociążaniu tyłu. kij jednak od wygody i zasięgu główną przeszkodą jest idea-konstrukcja tego motocykla. Jest to bezkompromisowy motocykl wyczynowy. Mozna się nim kulać spokojne 60 km/h na 6-tym biegu. Ale całą radość z jazdy daje dopiero chodzenie po obrotach i mieszanie biegami. A wtedy zużycie paliwa dramatycznie rośnie (do 9 ltr/100).
Również IMO silnik LC4 męczy przy spokojnej jeździe. Drętwieją łapy, stopy. W terenie ten wibrator wogóle mi nie przeszkadzał. Ale szosa? Cyba że ostro zapieprzać to adrenalina znieczuli. Ale kulać się z tobołami chyba byłoby mi trudno.
Ja sam do dalszych bardziej lajtowych jazd 80/20 przygotowałem sobie XTka. I czekam aż coś sensownego, dla mnie, pojawi się na rynku. A czy się pojawi to zaczynam wątpić.
Pozdr
Husqvarna CR 250 82`, Husqvarna SM 450R 08`, Beta Zero 125 91`.