Galeria by andy2208
-
Autor tematuandy2208
- Amator leśnych szlaków
- Posty: 386
- Rejestracja: ndz, 28 cze 2009, 16:23
- Motocykl: '05 YZ 250
- Styl jazdy: Enduro
- Lokalizacja: Zagwiździe
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Kontakt:
- Status : Offline
Galeria by andy2208
Witajcie w mojej galerii. Na forum jestem już dość długo, ale dopiero teraz postanowiłem założyć własną galerię, będąc zainspirowanym galerią Krzyśka (użytkownik mx_563)
Na imię mi Andrzej (dla znajomych Andy), mam 21 lat, mieszkam w Zagwiździu (woj. opolskie), jeżdżę od 13 roku życia. Z początku jazda w większości po lesie, ale teraz przerzuciłem się na typowy MX i spędzam tam 80% czasu poświęconego na jazdę.
Swoją przygodę z motorkami zacząłem w wieku 13 lat od Jawki czeskiej (tzw. kaczki). Pierwsze jazdy po łące polegały na rywalizacji z bratem kto dalej przejedzie, żeby moto nie zgasło. Gdy nabrałem trochę wprawy opuściłem poczciwą łączkę i wyruszyłem na drogi. Szybko mi się to jednak znudziło, bo brakowało mi przy tym adrenaliny. No i zaczęło się „tyjuniungowanie” jawki na crossa. W efekcie wyszło szkaradztwo, którego zdjęcia wstydzę się tutaj zamieścić.
Następnym motorkiem (14 lat) była Yamaha DT z silnikiem z Fantica 125. Kupiłem ją za 250zł.
Jak widać na zdjęciu, miałem już wtedy w pełni profesjonalny komplet ciuchów na moto. :finga: Ale bez obaw, do jazdy zakładałem kask i trampki :supz:
Motorek nie miał żadnych plastików, przedniej dętki, wydech był spawany w „n” miejscach z byle jakich rur, w układzie chłodniczym nie było wody, bo nie trzymała uszczelka pod głowicą, w skrzyni biegów nie było oleju a mimo to wszystko, poprzedni właściciel w takim właśnie stanie jeździł na tym motorku. :rolleyes: Doprowadzenie moto do stanu użyteczności kosztowało mnie parę stówek z czego pojeździłem na nim tydzień. Potem zaczęło się wszystko sypać. Począwszy na braku iskry, poprzez pęknięty pierścień, kończąc na rozsypanej skrzyni biegów… W Polsce nie mogłem nigdzie dostać części do tego włoskiego wynalazku (Fantic Motor) i ostatecznie motor poszedł w odstawkę na pół roku chyba.
Postanowiłem zrobić transplantację serca. Kupiłem silnik z MZ ETZ 250 i zaczęło się majsterkowanie. Całą zimę 2004/5 przesiedziałem w garażu tworząc „mieszańca” jak mój kolega zwykł go nazywać.
Wiosną przyszedł czas na pierwszą jazdę i o dziwo wszystko działało poprawnie. No „prawie” wszystko. Problemem było ładowanie – przypadłość każdej MZ o jakiej słyszałem. Dopiero krótko przed sprzedażą uporałem się z tym problemem. Przyjemność z jazdy na moto mogłem czerpać tylko przez około pól godziny, bo na tyle starczał w pełni naładowany akumulator.
1. października 2006 roku miałem swój pierwszy poważny wypadek na motorze. Urwał mi się film… Przez kilka/kilkanaście minut leżałem nieprzytomny w środku lasu. Gdy się ocknąłem nie miałem pojęcia jak się tam znalazłem i co się w ogóle stało. Dopiero w szpitalu zacząłem sobie wszystko przypominać. Pamiętam, że z impetem najechałem przednim kołem chyba na korzeń i przeleciałem przez kierownicę. Z racji, że w mojej ala DTce nie było praktycznie przedniego zawiasu, nie było czym zamortyzować przeszkody. Kask, w którym wówczas jeździłem - DRAGON pękł w okolicy kości czołowej czaszki, a ja… A ja rozwaliłem kompletnie cały nadgarstek. Każda kosteczka w lewym nadgarstku była albo ukruszona albo złamana. Tak jakby motor zmiażdżył mi nadgarstek swoim ciężarem. Jeszcze na miejscu zdarzenia nie wiedząc, że nadgarstek jest złamany chciałem go rozruszać czy nastawić (sam nie wiem co mi wtedy po głowie chodziło), bo wyglądał jak odwrócona litera Z (dłoń przesunęła się w górę w stosunku do reszty ręki). Zostawiłem leżeć motor w lesie i poszedłem do domu. W szpitalu przeszedłem jeszcze tego samego dnia operację i wstawili mi druty do ręki. Potem miesięczna rehabilitacja i jakoś życie toczyło dalej…
Z tym dniem straciłem zamiłowanie do tego sportu.
Próbowałem się ustatkować i zapomnieć o endurzeniu. W 2007 roku kupiłem nawet skuterka – Yamahę Aerox, żeby nadal móc jeździć na moto i mieć choćby namiastkę tego z czego zrezygnowałem.
Jednak miłość do offroad’u zwyciężyła.
Miesiąc po ukończeniu 18 lat kupiłem nowe moto. Tym razem wszedłem w środowisko MX wielkim i pewnym krokiem. Kupiłem Yamahę YZ 250 z 1990 roku.
Byłem żądny mocnych wrażeń i to moto miało mi je zapewnić i tak też się stało. Jeździło się super! Przy każdym odkręceniu manetki doznawałem „orgazmu”. To było to na co tyle lat czekałem.
Jeździłem i jeździłem i najeździć się nie mogłem.
2. listopada 2008 roku przeholowałem… W miejscu do tego w ogóle nie przystosowanym zbytnio się rozpędziłem, wpadłem jakoś niefortunnie w koleinę i wyrzuciło mi tył motoru na bok, straciłem panowanie nad motorem, ratując się przed jednym drzewem, przywaliłem w drugie. Miałem wtedy prawie maksymalnie wykręconą czwórkę (minus to co udało mi się wytracić). Pierwsze co pomyślałem „o nie, byle nic się znowu nie złamało”. Jednak nie umiałem dźwignąć ręki. Brat pomógł mi pozbierać motor i wracałem na nim z prowizorycznie usztywnioną ręką do domu. W domu szybko wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do szpitala. Okazało się, że mam złamaną nasadę bliższą kości ramiennej. Przez miesiąc chodziłem w takim ustrojstwie, bez nastawiania kości nawet (o dziwo nie dali mi gipsu).
Motor jednak trochę bardziej ucierpiał niż ja. Skrzywiły się obydwie półki przedniego zawieszenia, ośka przedniego koła, prawa strona stelaża pod siedzeniem i połamały się obydwa błotniki.
Tym razem nie miałem zamiaru sie tak łatwo poddać i równo miesiąc od złamania już pierwszy raz bujnąłem się na moto.
Nastała zima i postanowiłem dopieścić motorek. Zarówno wizualnie jak i technicznie. Do tego rocznika ciężko było dostać plastiki, a nawet jak już były dostępne, to w cenie dwa razy takiej jak za te same plastiki do nowszych roczników. Dlatego też postanowiłem odmłodzić moją Yadzię plastikami z roczników ‘96 – ’01. Do tego malowanie ramy i ogólne odświeżenie wizerunku. W silniku natomiast wymieniłem tłok i jeszcze jakieś inne drobnice, których już nie pamiętam. Efekty takie jak na zdjęciach.
Z czasem YZ dostała nową okleinę „home made” (samoróbkę )
I tak przejeździłem sezon 2009 i 2010. Choć nie było łatwo, bo Yadzia wykazywała już swoje fochy. W sezonie 2009 klękła mi korba i przez miesiąc byłem uziemiony. W sezonie 2010 motor więcej czasu przestał niż przejeździł. Gdy w końcu uporałem się z jej kaprysami, to skończył się kolejny sezon…
W nowy sezon chciałem wejść już na pewniaka zostawiając za sobą wszystkie nieprzyjemności. Dlatego też postanowiłem sprzedać YZ. Wielkim, szczęśliwym trafem dostałem stypendium na studiach. Pokaźna sumka w połączeniu z pieniędzmi za sprzedaż motoru pozwoliła mi na zakup nowej zabawki. \:D/ Jako że żywię wielką miłością dwusuwy, nowy motor musiał być oczywiście w 2T. I tak oto zakupiłem nową YZ 250 z 2005 roku po kapitalce silnika i z wieloma dodatkami. Posiada ona: nowy cylinder yamaha OEM, tłok wossner selekcji A (przebieg przy zakupie 20 mth), kompletny układ wydechowy Pro Circuit, membranę VFORCE3, nowy napęd Renthal, klamki niełamki ZETA, i inne, ale nie będę się tutaj rozdrabniał.
Dokupiłem do niej kilka bajerków, zregenerowałem tylny amortyzator, wymieniłem olej w przednim zawieszeniu, zakupiłem kilka oponek, okleinę oraz zapas olejów na cały sezon. Okleinę będę montował chyba dopiero na kolejny sezon, bo szkoda jej na te przebarwione plastiki.
Sezon 2011 rozpoczęty i miejmy nadzieję, że będzie najbardziej udany z pośród wszystkich dotychczasowych. Choć zaczął się od powrotu do domu na kapciu z toru oddalonego o ponad 20 km
Teraz kilka fotek z jazdy (CHRONOLOGICZNIE). Wszystkie robione komórką, więc jakość jest bardzo słaba. Za dużo ich nie mam, jedynie kilka, ale miejmy nadzieję, że w tym sezonie to nadrobię jakościowo i ilościowo.
Więcej zdjęć znajdziecie w moim profilu na bikepics:
http://bikepics.com/members/andy2208/
Życzę Wszystkim udanego sezonu 2011.
Pozdrawiam, Andy.
Na imię mi Andrzej (dla znajomych Andy), mam 21 lat, mieszkam w Zagwiździu (woj. opolskie), jeżdżę od 13 roku życia. Z początku jazda w większości po lesie, ale teraz przerzuciłem się na typowy MX i spędzam tam 80% czasu poświęconego na jazdę.
Swoją przygodę z motorkami zacząłem w wieku 13 lat od Jawki czeskiej (tzw. kaczki). Pierwsze jazdy po łące polegały na rywalizacji z bratem kto dalej przejedzie, żeby moto nie zgasło. Gdy nabrałem trochę wprawy opuściłem poczciwą łączkę i wyruszyłem na drogi. Szybko mi się to jednak znudziło, bo brakowało mi przy tym adrenaliny. No i zaczęło się „tyjuniungowanie” jawki na crossa. W efekcie wyszło szkaradztwo, którego zdjęcia wstydzę się tutaj zamieścić.
Następnym motorkiem (14 lat) była Yamaha DT z silnikiem z Fantica 125. Kupiłem ją za 250zł.
Jak widać na zdjęciu, miałem już wtedy w pełni profesjonalny komplet ciuchów na moto. :finga: Ale bez obaw, do jazdy zakładałem kask i trampki :supz:
Motorek nie miał żadnych plastików, przedniej dętki, wydech był spawany w „n” miejscach z byle jakich rur, w układzie chłodniczym nie było wody, bo nie trzymała uszczelka pod głowicą, w skrzyni biegów nie było oleju a mimo to wszystko, poprzedni właściciel w takim właśnie stanie jeździł na tym motorku. :rolleyes: Doprowadzenie moto do stanu użyteczności kosztowało mnie parę stówek z czego pojeździłem na nim tydzień. Potem zaczęło się wszystko sypać. Począwszy na braku iskry, poprzez pęknięty pierścień, kończąc na rozsypanej skrzyni biegów… W Polsce nie mogłem nigdzie dostać części do tego włoskiego wynalazku (Fantic Motor) i ostatecznie motor poszedł w odstawkę na pół roku chyba.
Postanowiłem zrobić transplantację serca. Kupiłem silnik z MZ ETZ 250 i zaczęło się majsterkowanie. Całą zimę 2004/5 przesiedziałem w garażu tworząc „mieszańca” jak mój kolega zwykł go nazywać.
Wiosną przyszedł czas na pierwszą jazdę i o dziwo wszystko działało poprawnie. No „prawie” wszystko. Problemem było ładowanie – przypadłość każdej MZ o jakiej słyszałem. Dopiero krótko przed sprzedażą uporałem się z tym problemem. Przyjemność z jazdy na moto mogłem czerpać tylko przez około pól godziny, bo na tyle starczał w pełni naładowany akumulator.
1. października 2006 roku miałem swój pierwszy poważny wypadek na motorze. Urwał mi się film… Przez kilka/kilkanaście minut leżałem nieprzytomny w środku lasu. Gdy się ocknąłem nie miałem pojęcia jak się tam znalazłem i co się w ogóle stało. Dopiero w szpitalu zacząłem sobie wszystko przypominać. Pamiętam, że z impetem najechałem przednim kołem chyba na korzeń i przeleciałem przez kierownicę. Z racji, że w mojej ala DTce nie było praktycznie przedniego zawiasu, nie było czym zamortyzować przeszkody. Kask, w którym wówczas jeździłem - DRAGON pękł w okolicy kości czołowej czaszki, a ja… A ja rozwaliłem kompletnie cały nadgarstek. Każda kosteczka w lewym nadgarstku była albo ukruszona albo złamana. Tak jakby motor zmiażdżył mi nadgarstek swoim ciężarem. Jeszcze na miejscu zdarzenia nie wiedząc, że nadgarstek jest złamany chciałem go rozruszać czy nastawić (sam nie wiem co mi wtedy po głowie chodziło), bo wyglądał jak odwrócona litera Z (dłoń przesunęła się w górę w stosunku do reszty ręki). Zostawiłem leżeć motor w lesie i poszedłem do domu. W szpitalu przeszedłem jeszcze tego samego dnia operację i wstawili mi druty do ręki. Potem miesięczna rehabilitacja i jakoś życie toczyło dalej…
Z tym dniem straciłem zamiłowanie do tego sportu.
Próbowałem się ustatkować i zapomnieć o endurzeniu. W 2007 roku kupiłem nawet skuterka – Yamahę Aerox, żeby nadal móc jeździć na moto i mieć choćby namiastkę tego z czego zrezygnowałem.
Jednak miłość do offroad’u zwyciężyła.
Miesiąc po ukończeniu 18 lat kupiłem nowe moto. Tym razem wszedłem w środowisko MX wielkim i pewnym krokiem. Kupiłem Yamahę YZ 250 z 1990 roku.
Byłem żądny mocnych wrażeń i to moto miało mi je zapewnić i tak też się stało. Jeździło się super! Przy każdym odkręceniu manetki doznawałem „orgazmu”. To było to na co tyle lat czekałem.
Jeździłem i jeździłem i najeździć się nie mogłem.
2. listopada 2008 roku przeholowałem… W miejscu do tego w ogóle nie przystosowanym zbytnio się rozpędziłem, wpadłem jakoś niefortunnie w koleinę i wyrzuciło mi tył motoru na bok, straciłem panowanie nad motorem, ratując się przed jednym drzewem, przywaliłem w drugie. Miałem wtedy prawie maksymalnie wykręconą czwórkę (minus to co udało mi się wytracić). Pierwsze co pomyślałem „o nie, byle nic się znowu nie złamało”. Jednak nie umiałem dźwignąć ręki. Brat pomógł mi pozbierać motor i wracałem na nim z prowizorycznie usztywnioną ręką do domu. W domu szybko wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do szpitala. Okazało się, że mam złamaną nasadę bliższą kości ramiennej. Przez miesiąc chodziłem w takim ustrojstwie, bez nastawiania kości nawet (o dziwo nie dali mi gipsu).
Motor jednak trochę bardziej ucierpiał niż ja. Skrzywiły się obydwie półki przedniego zawieszenia, ośka przedniego koła, prawa strona stelaża pod siedzeniem i połamały się obydwa błotniki.
Tym razem nie miałem zamiaru sie tak łatwo poddać i równo miesiąc od złamania już pierwszy raz bujnąłem się na moto.
Nastała zima i postanowiłem dopieścić motorek. Zarówno wizualnie jak i technicznie. Do tego rocznika ciężko było dostać plastiki, a nawet jak już były dostępne, to w cenie dwa razy takiej jak za te same plastiki do nowszych roczników. Dlatego też postanowiłem odmłodzić moją Yadzię plastikami z roczników ‘96 – ’01. Do tego malowanie ramy i ogólne odświeżenie wizerunku. W silniku natomiast wymieniłem tłok i jeszcze jakieś inne drobnice, których już nie pamiętam. Efekty takie jak na zdjęciach.
Z czasem YZ dostała nową okleinę „home made” (samoróbkę )
I tak przejeździłem sezon 2009 i 2010. Choć nie było łatwo, bo Yadzia wykazywała już swoje fochy. W sezonie 2009 klękła mi korba i przez miesiąc byłem uziemiony. W sezonie 2010 motor więcej czasu przestał niż przejeździł. Gdy w końcu uporałem się z jej kaprysami, to skończył się kolejny sezon…
W nowy sezon chciałem wejść już na pewniaka zostawiając za sobą wszystkie nieprzyjemności. Dlatego też postanowiłem sprzedać YZ. Wielkim, szczęśliwym trafem dostałem stypendium na studiach. Pokaźna sumka w połączeniu z pieniędzmi za sprzedaż motoru pozwoliła mi na zakup nowej zabawki. \:D/ Jako że żywię wielką miłością dwusuwy, nowy motor musiał być oczywiście w 2T. I tak oto zakupiłem nową YZ 250 z 2005 roku po kapitalce silnika i z wieloma dodatkami. Posiada ona: nowy cylinder yamaha OEM, tłok wossner selekcji A (przebieg przy zakupie 20 mth), kompletny układ wydechowy Pro Circuit, membranę VFORCE3, nowy napęd Renthal, klamki niełamki ZETA, i inne, ale nie będę się tutaj rozdrabniał.
Dokupiłem do niej kilka bajerków, zregenerowałem tylny amortyzator, wymieniłem olej w przednim zawieszeniu, zakupiłem kilka oponek, okleinę oraz zapas olejów na cały sezon. Okleinę będę montował chyba dopiero na kolejny sezon, bo szkoda jej na te przebarwione plastiki.
Sezon 2011 rozpoczęty i miejmy nadzieję, że będzie najbardziej udany z pośród wszystkich dotychczasowych. Choć zaczął się od powrotu do domu na kapciu z toru oddalonego o ponad 20 km
Teraz kilka fotek z jazdy (CHRONOLOGICZNIE). Wszystkie robione komórką, więc jakość jest bardzo słaba. Za dużo ich nie mam, jedynie kilka, ale miejmy nadzieję, że w tym sezonie to nadrobię jakościowo i ilościowo.
Więcej zdjęć znajdziecie w moim profilu na bikepics:
http://bikepics.com/members/andy2208/
Życzę Wszystkim udanego sezonu 2011.
Pozdrawiam, Andy.
Ostatnio zmieniony czw, 11 paź 2012, 22:19 przez andy2208, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Amator leśnych szlaków
- Posty: 203
- Rejestracja: czw, 26 lis 2009, 19:33
- Motocykl: cr125r '07
- Styl jazdy: Motocross
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Status : Offline
Re: Galeria by andy2208
Bardzo ciekawy spis twojej historii motocyklowej, i opis teraźniejszości. Zapowiada się naprawdę fajna galeria .
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
-
- Gdzie jest sprzęgło?
- Posty: 4
- Rejestracja: pt, 17 gru 2010, 21:36
- Motocykl: XR 650R 00'
- Styl jazdy: Motocross
- Lokalizacja: Ozimek k. Opola
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Status : Offline
Re: Galeria by andy2208
Bardzo ciekawy opis, zapowiada się bardzo ciekawa galeria.
Ps. Mam pytanie skąd jest ostatnie zdjęcie bo coś znajoma okolica
Ps. Mam pytanie skąd jest ostatnie zdjęcie bo coś znajoma okolica
-
- Amator leśnych szlaków
- Posty: 395
- Rejestracja: ndz, 27 lip 2008, 02:16
- Motocykl: SKR 125 , KX 250
- Styl jazdy: Motocross
- Lokalizacja: Janów Lubelski
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Kontakt:
- Status : Offline
Re: Galeria by andy2208
Troszeczkę mi zajeło przeczytanie oraz przeglądnięcie każdego zdjecia osobno , lecz przyznaję , że warto !!
-
- Moderator
- Posty: 770
- Rejestracja: ndz, 23 gru 2007, 01:41
- Motocykl: Husqa TE450 06/ FZ6S Fazer
- Styl jazdy: Enduro
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Podziękował: 2 razy
- Podziękowania: 3 razy
- Kontakt:
- Status : Offline
Re: Galeria by andy2208
Podpisuje się pod tym 100%.Reniek pisze:Troszeczkę mi zajeło przeczytanie oraz przeglądnięcie każdego zdjecia osobno , lecz przyznaję , że warto !!
Świetny sprzęt 250 2T to jest to
ADV/Adventure
-
- Mistrz prostej
- Posty: 189
- Rejestracja: wt, 26 sty 2010, 20:38
- Motocykl: Kxf 250
- Styl jazdy: Cross Country
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Status : Offline
Re: Galeria by andy2208
Świetnie opisane i ta Yamaha cudo :rolleyes:
Życie jest za krótkie, aby czekać na iskre dwa obroty wału.
,,Żyję na krawędzi, żeby nie zajmować dużo miejsca"
,,Lots of people are fast on a tuesday...not many are fast on saturday" Jeremy McGrath
,,Żyję na krawędzi, żeby nie zajmować dużo miejsca"
,,Lots of people are fast on a tuesday...not many are fast on saturday" Jeremy McGrath
-
Autor tematuandy2208
- Amator leśnych szlaków
- Posty: 386
- Rejestracja: ndz, 28 cze 2009, 16:23
- Motocykl: '05 YZ 250
- Styl jazdy: Enduro
- Lokalizacja: Zagwiździe
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Kontakt:
- Status : Offline
Re: Galeria by andy2208
Dzięki wszystkim za miłe słowa.
Fotki z niedzielnego śmigania.
Jazda nie jest jeszcze na odpowiednim poziomie (łokcie nisko, skoki mizerne, noga mi zostaje w zakrętach ). Jakoś akurat tego dnia nie potrafiłem wbić się w rytm i jeździlem ospale...
Gleba musi być
I kilka skoków.
Takie małe sprostowanie. Nie skaczę na siedząco, tylko przy korygowaniu motoru równolegle do zeskoku jakoś mi go tak wysoko pod dupę podnosi.
Jeśli widzicie jakieś błędy, poza tymi wymienionymi spowodowanymi zmęczeniem, to piszcie.
Mam jeszcze kilka krótkich filmików z jazdy i jak uda mi się coś zmontować to wstawię link.
Pozdro, Andy.
Fotki z niedzielnego śmigania.
Jazda nie jest jeszcze na odpowiednim poziomie (łokcie nisko, skoki mizerne, noga mi zostaje w zakrętach ). Jakoś akurat tego dnia nie potrafiłem wbić się w rytm i jeździlem ospale...
Gleba musi być
I kilka skoków.
Takie małe sprostowanie. Nie skaczę na siedząco, tylko przy korygowaniu motoru równolegle do zeskoku jakoś mi go tak wysoko pod dupę podnosi.
Jeśli widzicie jakieś błędy, poza tymi wymienionymi spowodowanymi zmęczeniem, to piszcie.
Mam jeszcze kilka krótkich filmików z jazdy i jak uda mi się coś zmontować to wstawię link.
Pozdro, Andy.
Ostatnio zmieniony czw, 11 paź 2012, 22:24 przez andy2208, łącznie zmieniany 1 raz.
-
Autor tematuandy2208
- Amator leśnych szlaków
- Posty: 386
- Rejestracja: ndz, 28 cze 2009, 16:23
- Motocykl: '05 YZ 250
- Styl jazdy: Enduro
- Lokalizacja: Zagwiździe
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Kontakt:
- Status : Offline
Re: Galeria by andy2208
Akurat tak się składa, że jestem abstynentem, a brak sił był spowodowany ciężką, fizyczną harówką przez kilka dni poprzedzających niedzielę oraz niedostatkiem snu... Ale weekendowej jazdy na moto nie mogłem sobie odpuścić.mitura pisze:Może mniej pij w sobote to bedziesz mial wiecej sil na niedzielny trening
-
- Amator leśnych szlaków
- Posty: 238
- Rejestracja: śr, 1 lut 2006, 18:18
- Styl jazdy: Motocross
- Lokalizacja: tu i tam ;-)
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Status : Offline
Re: Galeria by andy2208
Fajna galeria i fajny (obecnie) motocykl! Mam pelen szacunek co do tej DT/MZ. Podoba mi sie kiedy ludzie znajduja sposob aby pokonac wszelkie przeszkody. Ale mam nadzieje ze nigdy nie bede musial tak zkladac sprzet
-
Autor tematuandy2208
- Amator leśnych szlaków
- Posty: 386
- Rejestracja: ndz, 28 cze 2009, 16:23
- Motocykl: '05 YZ 250
- Styl jazdy: Enduro
- Lokalizacja: Zagwiździe
- Podziękował: 0
- Podziękowania: 0
- Kontakt:
- Status : Offline
Re: Galeria by andy2208
Fotka z Wielkanocnego endurzenia
Nie miałem towarzystwa, ani fotografa, ale zabawa była przednia
Nie miałem towarzystwa, ani fotografa, ale zabawa była przednia